czwartek, 12 września 2013

Kłamstwo i Lola


Byłam zła, rozczarowana, zniechęcona i smutna - w pracy fatalny tydzień i nic nie zapowiadało zmian. Wiedźkoty oczywiście wszystko czuły.
- Coś ty taka nastroszona - zapytała Lola, chrupiąc w kuchni suchą karmę "nazębową", którą wprost uwielbiała.
- A wiesz co to jest kłamstwo? - spytałam, rzeczywiście nastroszona.
- Nie - Lola uniosła głowę znad miski - coś do jedzenia?
- Tego byś nie przełknęła - mruknęłam - tego nie da się ani przełknąć ani zaakceptować.
- Czyli nie do jedzenia - w szczękach Loli rozchrupał się kolejny kawałek karmy - to do czego to jest?
- Hm... Kiedy nie chcesz powiedzieć o czymś co jest to wymyślasz coś czego nie ma, mówisz o tym i udajesz, że to jest - spojrzałam na Lolę z niepewnością.
- Ale po co? Jak czegoś nie ma to tego nie ma i w końcu się zobaczy, że tego nie ma - powiedziała uważnie wzrokiem wybierając kolejną chrupkę - jesteście jacyś dziwni.
- Jesteśmy - przyznałam ze smutkiem - wam to jest zupełnie niepotrzebne. Prawda?
- Oczywiście. Po co mówić o czymś czego nie ma po to żeby było tylko w słowie?
- Pomijając kłamców - zawsze słowem można tworzyć piękne opowieści o rzeczach i miejscach, których nie ma - zamyśliłam się.
- Czyli to kłamstwo ma i dobrą i złą stronę - stwierdziła Lola.
- Masz rację - uśmiechnęłam się.

2 komentarze: