czwartek, 22 maja 2014

Upały


Nie było, nie było... i przyszły. Niby wytęsknione przez Wiedźkoty i Dużych, ale jak już przyszły to dały się we znaki. Rano jeszcze było w miarę przyjemnie, szczególnie kiedy był wiatr, ale potem upały zaczynały swoje rządy i koty chowały się gdzie tylko mogły: pod stolikiem, w koszyku, w którym nie było kocyka czy na chłodnej podłodze. Rekordy popularności biły łazienkowe kafelki. I tak do wieczora kotów właściwie nie było. Wieczorem towarzystwo się ożywiało i dopominało jedzenia, i atencji. 
- Bawimy się? - zapytał przeraźliwie wysokim tonem Nilpert siedząc na tylnych łapach, przednimi wywijając w powietrzu jak, nie przymierzając, proszący ratlerek. 
- Bawiliśmy się pięć minut temu - mruknęłam - będziesz biegał za kulką?
- Nie.
- A pobawisz się zabawką?
- Nie.
- To czego chcesz?
- Wędki. Wiesz, szybki ruch, adrenalina, przyczajenie, pogoń, chwytanie i ty na końcu wędki - rozmarzył się Nilpert.
Poczułam się dziwnie, w jakimś sensie uprzedmiotowiona. No i nieśmiało w mojej głowie pojawiło się pytanie, na którym końcu tej wędki Nilpert chciałby mnie widzieć...

niedziela, 4 maja 2014

Lodówka


- Daaaaj mi mleka - rozległo się przeciągłe wycie z okolic lodówki.
- Nie mogę - odparłam spokojnie z pokoju - szkodzi ci.
- Nie szkoooodzi, daj mi mleeeka, jestem uzależnioooona - tym razem wycie było przeraźliwe i w zdecydowanie wyższych tonach.
- Lolito, opamiętaj się - usiłowałam przemówić jej do rozumu idąc w kierunku kuchni - po mleku boli cię brzuch i trzeba prać portki, a ty tego nie znosisz i histeryzujesz. Wiele kotów ma takie problemy i chyba tylko ty tak marudzisz.
- Tylko troszeczkę... proooooszę, proooooszę - Lola wyglądała jakby nie jadła co najmniej z tydzień i mleko miało stanowić to co uratuje ją od śmierci głodowej.
- Dobra, dostaniesz, ale na samo dno miseczki - obiecałam.
Zaczęła nerwowo kręcić się na stole, na którym siedziała. Sama nie wiedziała czy pilnować drzwi lodówki czy zobaczyć czy rzeczywiście biorę miskę z szafki.
Otworzyłam lodówkę by sięgnąć po kartonik z mlekiem. W tym momencie do kuchni wpadł Nilpert ze swoim pomponem w paszczy.

- Otffałte - wyszeptał niewyraźnie z nabożną czcią wpatrując się wielkimi oczami w mroczne czeluście lodówki (jakiś czas temu zgasło w niej światełko). Wypluł pompon i wlazł do połowy na dolną półkę w lodówce żeby poprzyglądać się zamarzniętym kropelkom na tylnej ścianie. Na widoku pozostały tylko tylne łapy i ogon drgający z ekscytacji.
- Ja też mogę? - rozległo się pytanie w okolicach moich kolan. Thor niewinnie spoglądał w moją twarz robiąc słodkie oczy.

- Jak znajdziesz miejsce to proszę bardzo - skinęłam głową. Wiedziałam, że się nie zmieści, ale będzie próbował. - Ja muszę dać mleka Loli.
- Tak, tak. Mleko, mleko, daj mi mleka - Lola nadawała jak katarynka. W końcu dostała zakazane mleko i zamilkła, a właściwie zachlipała.
Wyciągnęłam Nilperta z lodówki, Thor poszedł oglądać "swoje" sroki na okno, a ja usłyszałam dochodzące z pokoju
- Duuuuża, pobawisz się ze mną piórkiem?
Ocho, Bunia się obudziła.
Czy ktoś kiedyś twierdził, że kot to niekłopotliwe stworzenie, nie potrzebujące zbytniej uwagi?
Kłamca.