środa, 19 grudnia 2012

Rózga


- Nilpert, wracaj tu cholero - krzyknęłam kiedy Nilpert pognał za Lolą żeby wskoczyć jej na plecy, przywalić łapą w łopoczące portki albo co innego - dostaniesz rózgę pod choinkę.
Zatrzymał się jak wryty, odwrócił i przyszedł do mnie wybałuszając i tak już wybałuszone oczy.
- Co to? - zapytał krótko.
- Co co? - nie skojarzyłam o co mu chodzi.
- Co to jest to co dostanę i dlaczego to ma być pod jakąś choinką. Poza tym, co to jest choinka? - uniósł pytająco brew, prawą.
- Rózga jest takim... patykiem dla niegrzecznych kotów - odparłam nieco bezmyślnie.
- Dostanę nową zabawkę - ucieszył się domowy chuligan - taka wędka czy patyk z piórkiem? - zaczął dociekać.
- Nilpert, rózga jest za karę - powiedziałam.
- Jak to za karę? Patyczek za karę? Nie obraź się, ale to jest jakieś ludzkie - lekko przymrużył oczyska - a ta choinka to co to?
- To jest takie drzeew... - ugryzłam się w język kiedy zauważyłam, że Nilpertowi zaświeciły się iskierki w  oczach.
- Drzewo, naprawdę, drzewo? Prawdziwe? Będzie tu u nas? - zaczął się dopytywać. - Nilpercie, użyłam takich słów odruchowo - rozpoczęłam pokrętne wyjaśnienia - zarówno rózga jak i choinka są pewnymi symbolami...
- Eeee... tam... to one nie są na prawdę? Znowu poleciałaś człowiekiem. - wykrzywił pyszczek.
- Wiesz co..? Zrobię ci piórka na patyku - pogłaskałam go w czółko. Z zadowoleniem przymrużył oczy.