wtorek, 26 listopada 2013

Koci design


Ta Wiedźnotka została napisana na konkurs.
Czym jest dobry design dla kociarza? 
Siedziałam i myślałam... widocznie myśl czy pytanie pojawiło się nad moją głową, bo zaraz pojawiły się Wiedźkoty. 
- Co to jest ten design? - zapytała Bunia, która uwielbia ludzkie brzęczące wynalazki. 
- Chcesz usłyszeć definicję? - zapytałam. 
- Nie, opowiedz mi po prostu - usadowiła się wygodniej na poduszce na biurku obok mnie. 
Tak najprościej to może być wygląd jakiegoś przedmiotu - może być dobry albo zły albo taki sobie. Człowiek lubi ładne i funkcjonalne przedmioty i przynosi je do domu żeby było mu ładniej żyć - próbowałam wytłumaczyć - choć czasem ma ich już za dużo - mruknęłam cicho. 
- A jakie przedmioty? - na krzesło przy biurku wskoczyła Lola, a Thor i Nilpert usadowili się na podłodze nieopodal.
- Na przykład miseczki dla was - wyjaśniłam. 
- Ooo... miseczki są ważne - cała czwórka poruszyła wibrysami. 
- Oczywiście, że ważne, w końcu muszą i być wystarczająco duże jak na wasze pysie, i nie za głębokie, i z odpowiedniego materiału, i do tego muszą mi się podobać - zamyśliłam się. Czyli dobry design kociarza to tak na prawdę wypadkowa użyteczności, dobrego projektu i estetyki - w sumie nic nowego pod słońcem. A jednak poszukiwania miski dla kota, legowiska czy drapaka mogą przyprawić o ból głowy. Przeglądając ofertę Hubuform nie znalazłam niestety miski, która spełniałaby moje i kotów oczekiwania. I nie chodzi tu o sam projekt, bo projekty są świetne, choć może bardziej pasują do bardziej nowoczesnych domów niż nasz. W tej ofercie brakuje mi ceramiki, którą uważam za znakomity materiał na kocie miski, i koty chyba też (tworzywo sztuczne omijają szerokim łukiem, a za metalem nie przepadają choć tolerują). W tworzeniu bardzo plastyczny, a jednocześnie zdrowy dla kotów, nie powodujący choćby uczuleń. Poza tym wolę materiały naturalne i dlatego zachwycają mnie na przykład legowiska Lui - świetnie zaprojektowane i z pewnością przez znawcę kocich nawyków i upodobań. Po prostu znakomite. 
- Pokaż, pokaż... - na biurko wpakowała się ciekawska Lola. Popatrzyła na ekran. 
- A jak się na tym położę to ogon mi będzie zwisał? - rzeczowo podeszła do tematu. - Tylko troszkę - dopowiedziałam zgodnie z prawdą - jest mniej więcej taki - pokazałam na rozłożonych rękach. 
- Bardzo dobry - oceniła szybko Lola mrużąc zielono-złote oczy  - i pod spodem jest takie miejsce, gdzie może chować się Nilpert, a jak ja będę leżała na górze to go mogę pacać łapą - oczy zmrużyły się jeszcze bardziej i usta rozciągnęły się jakby w uśmiechu. Potwierdziłam kiwnięciem głowy. W tym momencie Bunia i Lola jakoś tak szybko zeskoczyły z biurka i natychmiast zmaterializował się na nim Nilpert.
- Z czego to jest? - zapytał krótko, rzucając okiem na ekran.
- Z tektury - odpowiedziałam wolno.
- Takiej normalnej? - dociekał dalej - jak kartony?
- Tak - potwierdziłam.
W tym momencie Nilpert był już na moich kolanach kręcąc "ósemki", wpatrując się we mnie przepięknymi oczami i mrucząc jakby mu ktoś terkadełko w brzuchu włączył.
- A kupisz..? - zamrukolił.

piątek, 1 listopada 2013

Zabawy Nilperta


- Pobawisz się ze mną - zapytał Nilpert nieco niewyraźnie, bo w zębach trzymał zabawkę z piórek.
- Bawię się dzisiaj z tobą całe przedpołudnie - odparłam - a ty ciągle nie masz dość.
- Bo one tak pięknie furkoczą - rozmarzył się Nilpert wypluwając piórka obok mojej stopy.
- Jak je obślinisz to nie pofurkoczą - stwierdziłam nieco mściwie, bo od kilku godzin Nilpert co chwilę podchodził do mnie, drapał w nogę i zachęcająco mraukolił.
W takim momencie musiałam odłożyć wszystko i zabrać się za machanie wędką z piórkami na końcu. W sumie radość z tej czynności był wielka, bo Nilpert wykonywał tak piękne skoki, susy i napadki, że sam widok budził szczery zachwyt. Po kolejnym seansie wędkowym zapytałam
- A nie mógłbyś się bawić kulką albo rureczką, albo szczurzakiem na przykład? Jest tyle zabawek, którymi możesz bawić się sam.
- Sam nie chcę - odparł nieco zdyszany - jak machasz to jest lepiej. Ty machasz, ja poluję, wiesz taka współpraca.
- No i to by było tyle w temacie kota samotnego łowcy - mruknęłam biorąc znowu wędkę w dłoń. Nilpert spiął wszystkie mięśnie do skoku...