czwartek, 11 września 2014

Okolice biurka


Huśtawka thorowego zdrowia trwa. Są momenty lepsze, ale coraz więcej jest tych trudnych kiedy z bezsilnością patrzę jak Thorowi ciężko, kiedy wyniki są kiepskie, kiedy trzeba wybierać mniejsze zło żeby postawić go na łapy. I staramy się mu pomóc, i ja, i wszyscy lekarze ogromnie zaangażowani w pomoc Thorowi.
- Znowu się dołujesz - na podłodze przy moim biurku usiadła Bunia i zaczęła głośno wylizywać futro - znowu piszesz o Thorze.
- Mhm - mruknęłam, bo miałam ściśnięte gardło.
- A może byś się zajęła mną? - zapytała unosząc rudą buzię do góry.
- Chcesz na kolana? - zapytałam.
- Nie - przysiadła się nieco bliżej.
- A co byś chciała?
- Sama nie wiem - polizała łapę.
- A na biurko chcesz?
- Dobra, podsadź mnie, bo mnie nóżki bolą.
Podniosłam nasze rude szczęście i postawiłam na biurku.
- Pobędziesz tu - zapytałam - pójdę sobie zrobić herbatę.
- Idź. Zobaczę co tam gryzmolisz.
- Tylko nie dopisuj - zakrzyknęłam z kuchni.
Kiedy wróciłam, Bunia leżała spakowana w zgrabny tłumoczek na klawiaturze laptopa.
- I co teraz? - uniosłam brwi.
- Mam katar, a tu jest ciepło - odparła.
- Mogę ci wytrzeć nos, a za laptopem jest cieplej.
- No tak, ale jak tu posiedzę to będziesz mogła na mnie patrzeć.
- To leż, a ja pokontempluję twą urodę.
Przymknęła oczy i zaczęła głośno mruczeć.