wtorek, 28 sierpnia 2012

Niedzielny poranek

Opowiesz nam o Miłce? - zapytała w pewien leniwy, niedzielny poranek Bunia.
- Jeszcze chyba nie mogę... to boli - odrzekłam cicho.
- Jak to boli - zdziwiła się Bunia - coś ci się stało? Uderzyłaś się w łapę?
- Nie, nie uderzyłam się - nie mogłam się nie uśmiechnąć - to boli mnie tam w środku.
- Masz chory brzuch? - nie ustępowała Bunia.
- Nie, to jest taki ból z braku, wiesz... jak głód. Bo kogoś nie ma obok ciebie, bo nie udeptuje wieczorem, nie mruczy, nie jest. Każde z was jest moim bliskim, każde jest inne i coś przynosi do naszego życia - radości i smutki, ja dbam o was wy o mnie, jesteśmy Mymami, a jak któregoś zabraknie to boli... - mówiłam.
- Mnie nie boli w środku - stwierdziła po zastanowieniu Bunia - już dzisiaj jadłam, a Miłka na mnie syczała.
Uśmiechnęłam się - nie można było się z nią nie zgodzić. Miłka taka właśnie była, nie przepadała za innymi kotami, była raczej samotnicą, a może kotką-przywódcą, bo także nam narzucała swoją wolę. Wiedziała co dla nas najlepsze i nie zmieniała zdania. Pozostałe koty traktowała z góry, z wyższością i dystansem. Ale my byliśmy dla niej stadem, rodziną... Z Onym czytała książki, wpatrzona w niego jak w obrazek, mnie leczyła z ciężkiego przeziębienia, kiedy ktoś zapukał do drzwi broniła mieszkania z głuchym pomrukiem, a potem przychodziła się poprzytulać "waląc z liścia" któregoś kota po drodze.
- My tacy nie jesteśmy? - zapytała Bunia.
- Każde z was jest inne i bardzo się cieszę, że się nie bijecie, na przykład - odparłam. W tym momencie na łóżko wpadł Nilpert, skoczył rozbawiony z rozpędu na Bunię i użarł ją kark...

środa, 8 sierpnia 2012

Zwykłodzienność



- Ot, zwykłodzienność - zamruczał Thor rozciągnięty na całą swoją, niebagatelną długość pod biurkiem.
- Co masz na myśli? - zapytała zaciekawiona Bunia kontemplująca to co działo się poza balkonem.
- Mam na myśli to co dzieje się teraz i jutro teraz i pojutrze teraz. Rano otworzyłem oczy, Ona miała zamknięte to pougniatałem łóżko, ona zamruczała - to znaczy, że jest zadowolona kiedy ugniatam.
- No nie wiem... Kiedy ja ostatnio ugniatałam to piszczała - zauważyła Bunia.
- Bo stałaś jej na gołym brzuchu, a ona ma kiepską sierść na brzuchu i ją podrapałaś - Thor z niesmakiem popatrzył na Bunię - trzeba mieć trochę wyczucia.
- Miałam - oświadczyła Bunia - wystawiałam pazurki bardzo delikatnie.
- No to czemu piszczała? - wtrącił się Nilpert
- Nieważne, wracając do zwykłodzienności - Thor powrócił do tematu - potem jemy i idziemy do kuwety no i bawimy się, a już zupełnie później zalegamy i wylegujemy się w naszych miejscach. Tak to jest. Teraz jeszcze z nami jest Ony, ale on nie przeszkadza w zwykłodzienności - też ma swoje zadania, a my sprawdzamy czy dobrze je robi.
- Ale Ona ostatni znika na dłużej niż zwykle, to zastanawiające... i potem przynosi interesujące zapachy - zauważyła Bunia - właziłam ostatnio do tej dużej torby, która stała na podłodze. Ojjj... jak pachniało... podobało mi się, ale też się bałam, bo to jest nieznane... ale bardzo intrygujące - Bunia zmrużyła oczy - ale po kilku dniach znowu mamy zwykłodzienność.