czwartek, 12 września 2013

Kłamstwo i Lola


Byłam zła, rozczarowana, zniechęcona i smutna - w pracy fatalny tydzień i nic nie zapowiadało zmian. Wiedźkoty oczywiście wszystko czuły.
- Coś ty taka nastroszona - zapytała Lola, chrupiąc w kuchni suchą karmę "nazębową", którą wprost uwielbiała.
- A wiesz co to jest kłamstwo? - spytałam, rzeczywiście nastroszona.
- Nie - Lola uniosła głowę znad miski - coś do jedzenia?
- Tego byś nie przełknęła - mruknęłam - tego nie da się ani przełknąć ani zaakceptować.
- Czyli nie do jedzenia - w szczękach Loli rozchrupał się kolejny kawałek karmy - to do czego to jest?
- Hm... Kiedy nie chcesz powiedzieć o czymś co jest to wymyślasz coś czego nie ma, mówisz o tym i udajesz, że to jest - spojrzałam na Lolę z niepewnością.
- Ale po co? Jak czegoś nie ma to tego nie ma i w końcu się zobaczy, że tego nie ma - powiedziała uważnie wzrokiem wybierając kolejną chrupkę - jesteście jacyś dziwni.
- Jesteśmy - przyznałam ze smutkiem - wam to jest zupełnie niepotrzebne. Prawda?
- Oczywiście. Po co mówić o czymś czego nie ma po to żeby było tylko w słowie?
- Pomijając kłamców - zawsze słowem można tworzyć piękne opowieści o rzeczach i miejscach, których nie ma - zamyśliłam się.
- Czyli to kłamstwo ma i dobrą i złą stronę - stwierdziła Lola.
- Masz rację - uśmiechnęłam się.

poniedziałek, 2 września 2013

Jesienność?


To był męczący, intensywny czas. Właściwie nie było mnie w domu. Koty pod opieką Onego, moja opieka nad nimi ograniczała się do karmienia i podania lekarstw. Dzisiaj wróciłam nieco wcześniej. Pogoda bardziej przypominała październik niż początek września, padało, wiało i było zimno. Koty dotąd najbardziej zainteresowane tym co działo się na balkonie lub przespaniem upałów teraz doświadczały nagłej zmiany pogody. Kiedy wróciłam nieco się zdziwiły, moja nieobecność zaburzyła rytm tygodnia, a dodatkowo dzisiaj wróciłam nie wtedy kiedy powinnam.
Przyszłaś na chwilę? - zapytała Lola natychmiast sadowiąc się w okolicach lodówki.
- Nie, wróciłam dzisiaj już całkiem, jestem zmęczona i chcę się na chwilę położyć.
- Czujemy, że masz mało siły - stwierdził Thor wchodząc do kuchni - jak kociak. Uśmiechnęłam się, trochę tak było - czułam się jak mały kociak, który wędrował bardzo daleko i jego małe nóżki nie chciały już chodzić.
- Chcę spać - mruknęłam i poszłam się położyć. Po jakim czasie poczułam ich obecność wokół siebie. Powoli zbliżały się do mnie swoją obecnością dodając mi sił. Były niedaleko. Nie dotykając mnie, lecz wystarczająco blisko by czuć ich ciepło i obecność. W tej bliskości pozostawały ze mną do wieczora, dodając sił, mrucząc i domagając się większej ilości uwagi, w ciszy, ustalając spokojny rytm nowego, nadchodzącego czasu.