sobota, 16 lutego 2013

O poranku


Właściwie już nie spałam. Miałam zamknięte oczy, gdzieś tam, pod powiekami jeszcze czaił się sen, ale byłam już świadoma domowych odgłosów i tego co robiły Wiedźkoty. Pod fotelem pochrapywała Bunia, a Nilpert polował w łazience na nieostrożne rybiki i ciapowate pająki. Poczułam też duże jestestwo kota leżącego obok mnie. Uśmiechnęłam się i powoli otworzyłam oczy. Thor leżał niedaleko mojej głowy i wpatrywał się we mnie. Mrugnęłam powoli do niego.
- Nie śpisz już? - zapytał dotykając delikatnie łapą mojej ręki.
- Doskonale wiesz, że nie śpię już od jakiegoś czasu. Inaczej by cię tu nie było - odparłam i zaczęłam delikatnie drapać go po policzku. Zmrużył oczy i przytulił policzek do mojej ręki.
- Nie ma sensu przychodzić kiedy śpisz, bo wtedy nie chcesz drapać - zamruczał.
Na łóżko wskoczyła Lola.
- Wstajesz? Głodna jestem. - zaczęła poranek bez zbędnych ceregieli.
- Nie, nie wstaję jeszcze. Miziam się z Thorem - myślałam, że wytarguję jeszcze kilka minut w łóżku, ale Thor usłyszał słowo "głodna" co mu się skojarzyło zapewne z "micha" albo z "kuchnia" i cały nastrój poszedł w diabły.
- Wstań już. Przyniosłam ci piórka na patyku - zachęciła mnie Lola.
- Nie widzę - rzuciłam okiem na pościel.
- To było teraz-kiedyś, a ty potem przykryłaś piórka kołdrą. Nie wiem czemu. Im już nie jest zimno - Lola ironicznie zmrużyła oczy. Uniosłam kołdrę, piórka na patyku leżały milcząc wzdłuż mojego ciała. Nie ma rady - trzeba było wstawać.