sobota, 18 lutego 2017

Woda

Dzisiaj rano zajęłam się udrażnianiem odpływu umywalki.
Kiedy odkręciłam coś co chyba nazywa się kolankiem i wypadło to wszystko co blokowało odpływ, w łazience zmaterializował się Nilpert, a za nim asystent Hotei.

- Co to? - zapytał rzeczowo Nilpert zaglądając do miski, przy okazji intensywnie węsząc.
- Zgadnij - mruknęłam zajęta wygrzebywaniem tego co jeszcze zostało w kolanku.
- Mmmm... pachnie wodą, leżało tam. I pachnie nami i domem, i rozkładem. Interesujące - wwąchiwał się w zawartość i oczywiście usiłował pacnąć łapą.
- Ani mi się waż - rzuciłam krótko - nikt tego potem nie będzie sprzątał.

- Powiedz co to jest, prooooszę - zrobił słodkie oczy.
- Wasze kłaki, wpadły tutaj (wskazałam na umywalkę), potem utknęły tu (pokazałam mu kolanko) i tam sobie leżały w wodzie, aż zrobiło się ich tyle, że woda nie mogła odpływać.
Nilpertowi zalśniły się oczy, uwielbia wodę i wszystko co jej dotyczy.

- A gdzie ona odpływa, jak może? - zapytał.
O matko, zaczyna się - pomyślałam.
- Płynie sobie rurami na zewnątrz.
- Do drzew na dole?
- Mmmm... niekoniecznie. Tam gdzie są drzewa też są rury.
- Jak to?
- Normalnie. Pod ziemią są coraz grubsze rury, bo spływa do nich coraz więcej wody od nas i z innych miejsc - brnęłam, wiedziałam, że brnę.

- Dlaczego nie wypływa w drzewa. One potrzebują wody.
- To jest brudna woda, w której są różne, czasem bardzo niezdrowe, rzeczy. Raczej by im bardziej zaszkodziła niż pomogła.
- To gdzie dalej płynie?
- Myślę, że tam gdzie można ją oczyścić. Ale to bardzo daleko.
- Pasjonujące. Płynie szybciutko rurami - rozmarzył się Nilpert - Czy mógłbym to zobaczyć?
- Raczej nie, to się dzieje pod ziemią - odpowiedziałam i nagle zauważyłam, że Hotei cichcem wyciągnął z miski fragment kłaków i teraz z obrzydzeniem roztrząsał je łapą po całej łazience.
Coś mi się wydaje, że obaj w poprzednim wcieleniu byli hydraulikami.

niedziela, 5 lutego 2017

Nuda


Podobno kiedy czyta się moje Wiedźnotki, relacje między kotami, wydają się być idealne.
Tak oczywiście nie jest. W przeważającej ilości kocich grup nie ma zgody. Uważny obserwator zauważy subtelne (bo kocie) oznaki napięć i antypatii.
Nilpert najchętniej zawałszczyłby najważniejszy "zasób", czyli człowieka. Wkurza to Lolę, bo dla niej pozostałe koty nie są "partnerami do rozmowy" i tylko człowiekiem nawiązuje bliższe relacje.
Hotei też by chciał się z nami pomiziać, ale przeszkadza mu Nilpert "barykadujący" ludzi.
Bunia też wkurza Nilperta, bo zajmujemy się nią więcej (z powodu jej choroby) więc według N. ona zabiera "jego" czas ;)
Poza tym wszystkim, oczywiście, są momenty, że koty przebywają w jednym pomieszczeniu, śpią niedaleko siebie, jedzą w bezpośredniej bliskości, korzystają z tych samych kuwet.
Ale czasem mam wrażenie, że to tylko dlatego, że moja głowa nieustająco kombinuje jak rozpracować te kocionapięcia. Dlatego pojawiają się u nas nowe kociomeble, znajdujemy czas na zabawę i mizianki. Na to zawsze musi znaleźć się czas. Nudzący się kot zwiastuje kłopoty.