poniedziałek, 2 września 2013
Jesienność?
To był męczący, intensywny czas. Właściwie nie było mnie w domu. Koty pod opieką Onego, moja opieka nad nimi ograniczała się do karmienia i podania lekarstw. Dzisiaj wróciłam nieco wcześniej. Pogoda bardziej przypominała październik niż początek września, padało, wiało i było zimno. Koty dotąd najbardziej zainteresowane tym co działo się na balkonie lub przespaniem upałów teraz doświadczały nagłej zmiany pogody. Kiedy wróciłam nieco się zdziwiły, moja nieobecność zaburzyła rytm tygodnia, a dodatkowo dzisiaj wróciłam nie wtedy kiedy powinnam.
- Przyszłaś na chwilę? - zapytała Lola natychmiast sadowiąc się w okolicach lodówki.
- Nie, wróciłam dzisiaj już całkiem, jestem zmęczona i chcę się na chwilę położyć.
- Czujemy, że masz mało siły - stwierdził Thor wchodząc do kuchni - jak kociak. Uśmiechnęłam się, trochę tak było - czułam się jak mały kociak, który wędrował bardzo daleko i jego małe nóżki nie chciały już chodzić.
- Chcę spać - mruknęłam i poszłam się położyć. Po jakim czasie poczułam ich obecność wokół siebie. Powoli zbliżały się do mnie swoją obecnością dodając mi sił. Były niedaleko. Nie dotykając mnie, lecz wystarczająco blisko by czuć ich ciepło i obecność. W tej bliskości pozostawały ze mną do wieczora, dodając sił, mrucząc i domagając się większej ilości uwagi, w ciszy, ustalając spokojny rytm nowego, nadchodzącego czasu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i jak tu ich nie kochać :)
OdpowiedzUsuńKochamy... bezwarunkowo :)
OdpowiedzUsuńone zawsze doskonale wiedzą kiedy jest nam źle,smutno lub coś dolega
OdpowiedzUsuńkoci terapeuci
To jest w nich właśnie niesamowite - tak wiele wiedzą i czują.
Usuń