piątek, 7 września 2012

Kartony


Jak wiadomo, kartony są najlepszym przyjacielem kota. Tak samo jak folia aluminiowa w kulkach, papierki, wstążki i piórka. Jeśli w  mieszkaniu pojawi się karton to jest mnóstwo zabawy w chowanie, wyskakiwanie, zaczepianie, ataki i przyczaje. Tym razem przyjechały dwa, całe dwa kartony. Po opróżnieniu ich z "bardzo ważnej zawartości" zostały zaanektowane przez Bunię. Siedziała w środku i gryngroliła coś pod nosem czekając na przechodzącego Nilperta, by z szybkością pochrapującej kobry wyskoczyć na niego, po czym błyskawicznie schować zadek do środka żeby Nilpert nie przetrzepał jej portek. Przez jakiś czas cały przedpokój pełen był przemieszczających się kartonów z futrzastą zawartością. Potem wszystko ucichło. Jak ucichło to znaczy, że z pewnością coś się dzieje. Nie wnikałam co, bo coś tam rozpakowywałam w kuchni. Ale usłyszałam cichy głos Onego
- Chodź, zobacz... Cicho podeszłam. W mniejszym kartonie, ustawionym na większym, siedział Nilpert i przez uchylone górne skrzydło kartonu wypatrywał czujnie pojawienia się jakiegokolwiek Miaukuna. Był tak czujny, skupiony i wystający niczym z wieżyczki, że wyszeptałam - Czołgista,
- Janek Kot - dopowiedział Ony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz