sobota, 19 sierpnia 2017

Kotka, która była człowiekiem


- Jak zwykle, tak jak wszystkie szylkretki, musiałaś mieć ostatnie słowo. Tylko dlaczego akurat w tej kwestii?
- Bo tak - odparłabyś

- Pamiętasz kiedy do nas przyjechałaś? Bałaś się szczotki do zamiatania, czesania. Trochę nam zajęło, zanim lepiej się poznałyśmy. Potem był lęk o twoje zdrowie i ulga kiedy się okazało, że nie jesteś poważnie chora.
- Pfff... nie rozczulaj się - prychnęłabyś kpiąco - lepiej daj mi mleka
- Nie wolno, masz uczulenie
- Daaawaj! I to już! - wymiauczałabyś głośno z okolic lodówki
A potem przyszłabyś do mnie się przytulić, mrucząc głośno, bo koty w domu mogłyby dla ciebie nie istnieć. Najważniejsi byli ludzie. To z nami rozmawiałaś, tuliłaś się, wymuszałaś to czego bardzo chciałaś. To dla nas chciałaś się uczyć i najszybciej rozumiałaś o co mi chodzi w naszych zabawach. A bawiłaś się intensywnie, całą sobą, wędki z piórkami to była twoja wielka pasja. Nienawidziłaś obcinania pazurów i zbyt nachalnego głaskania.
Mądra i niezależna, piękna i charakterrrrna. Tysiące chwil - mogę je teraz tylko pamiętać.
Mogłybyśmy pobyć razem jeszcze jakiś czas, ale zdecydowałaś inaczej... Nagle, bez uprzedzenia, bez kompromisów - jak prawdziwa szylkretka.

Właściwie powinnam ci podziękować Lolu, że to nie ja musiałam podjąć taką decyzję, ale nie mogę, bo twoja śmierć ogromnie boli.
Kocham cię Królewno.
Lola (1.11.2006-18.08.2017)

2 komentarze: