czwartek, 8 stycznia 2015

Rozmowa...


Nie pisałam o tym... w naszym domu mieszkał jeszcze jeden kot. To Biała Pani. Zauważyłam ją kiedyś kątem oka siedzącą na najwyższej półce pod samym sufitem. Była prawie niewidoczna, jakby przejrzysta, choć wiedziałam, że ma białą, skrzącą sierść i niesamowicie zielono-błękitne oczy. Siedziała nieruchomo niczym alabastrowy starożytny posążek i patrzyła w dół. Z czasem stała się bardziej widoczna, ale tylko dla tych, którzy chcieli ją widzieć. Pewnej nocy stwierdziłam:
- Niedługo go zabierzesz.
- Nie zabiorę, dwunoga istoto. On po prostu ze mną odejdzie. Wszystkie moje dzieci wracają do mnie. Przychodzę po nie, by nie wracały samotnie i żeby łatwiej im było przedostać się na Tamtą Stronę.
- Nie widziałam cię kiedy umierała Miłka.
- Dwunogi mało widzą - odparła uśmiechając się lekko - czasem ich młode widzą i czują, ale potem to tracą. A szkoda. Byłam, odeszła ze mną spokojna.
W zamyśleniu zaczęła pielęgnować swoją sierść. Nie odzywałam się obserwując tą pozornie zwykłą czynność, w której było tyle piękna i elegancji.
- Ile mam jeszcze czasu? - spytałam w końcu.
- Niewiele. Jego serce jest już bardzo chore i słabe. Może zechcieć odejść w każdej chwili. Nie ma już sił choć jest bardzo do ciebie przywiązany. U mnie znowu będzie brykającym, radosnym kotem - wiesz, że powrót na Tamtą Stronę jest najlepszy dla niego.
- Wiem, ale to tak bardzo boli - odparłam łykając łzy.
- On też teraz cierpi, jest chory, a do tego odczuwa twoje emocje. Ciężko mu. Pozwól mu odejść.
- Masz rację. Kiedy przyjdzie czas, proszę, przeprowadź go bezpiecznie na Tamtą Stronę - wyszeptałam prośbę do Białej Pani.
Zamknęłam oczy, łzy spływały mi po policzkach.
W pewnej chwili poczułam delikatne dotknięcie kociej łapy na czole i cichutki głos w mojej głowie - "Śpij, dziecko..."

Do zobaczenia, Thorciku.
Thor (7.02.2010-1.01.2015)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz