środa, 16 stycznia 2013

Chrupanko


W celu zapewnienia Wiedźkotom godziwej rozrywki tudzież substytutu polowania, przekształciłam kocią zabawkę w pojemnik na karmę. Zabawka była czymś w rodzaju skrzyneczki z otworami od góry i z boku - znakomicie nadawała się na karmidełko. Nasypałam dużych chrupek do środka i dumnie ustawiłam na dywanie. Już w momencie sypania zrobiło się zamieszanie w okolicach kuchni, potem rozległ się tętent stada mustangów i towarzystwo wpadło do pokoju. Wyhamowali przy karmidełku.
- Co to? - zapytał Thor wsadzając nos do otworów - ładnie pachnie. O... jedzenie. Ale nie mogę sięgnąć
Wycofał się na chwilę żeby przemyśleć problem. Jego miejsce zajęła Lola, która jest mistrzem wyławiania wszystkiego łapą.
- Tak się to robi... nie-doj-dy - mruknęła z dezaprobatą dla mizernych wysiłków Thora. Nilpert wygarniał chrupki z drugiej strony. Bunia siedziała niedaleko i obserwowała. Popatrzyła na mnie okrągłymi oczami.
- Dasz chrupkę? - spytała i powoli wyciągnęła łapę jakby mi ją chciała podać.
Dostała w nagrodę. Chyba jej się spodobało, bo rozsiadła się wygodnie i znowu wyciągnęła powoli łapę. Tym razem łapa trafiła na głowę Nilperta więc docisnęła ją łapą do podłogi. Dostała chrupkę.
- Ja się tak nie bawię - obruszył się Nilpert - ona mnie poniża...
- A ty co jej robisz jak latasz jak wariat po domu? Zaczepiasz ją, skaczesz na grzbiet i gryziesz w portki. Wtedy jest w porządku? - zapytałam.
- Ona to lubi - odparł z przekonaniem.
- Dużaaa... a  w tym czymś mogło by być mięso..? - rozmarzył się Thor.
- Nie. Bo się rozmemła - szybko zakończyłam temat.

3 komentarze:

  1. Cudna opowieść i tak pięknie opisana. Tylko czemu tak rzadko?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyłączam się do pytania! :)jak na 4 koty, stanowczo za rzadko ;)

    OdpowiedzUsuń